Karnawał to czas, w którym nie może zabraknąć faworków. Za kupnymi nie przepadam, bo bardziej przypominają grubaśne ciastka niż kruchutki chrust. Przygotowanie ich do łatwych nie należy, zajmuje sporo czasu i wymaga nie lada energii, dlatego pracę polecam rozłożyć na cztery ręce – dwie odpowiedzialne za zagniatanie i wałkowanie ciasta i dwie – za smażenie. Gotowym ciastem należy wielokrotnie uderzać, aby je napowietrzyć – po usmażeniu faworki będą miały fantastyczne, charakterystyczne bąble.
Składniki:
500 g mąki
5 żółtek
2-3 łyżki kwaśnej śmietany
1 łyżeczka czystego spirytusu
szczypta soli
olej lub smalec do głębokiego smażenia
cukier puder, cukier wanilinowy
Z mąki, żółtek, śmietany, spirytusu i soli wyrabiamy elastyczne ciasto. Uderzamy nim wielokrotnie o blat stołu. Z ciasta odkrajamy kawałek, a pozostałą część przykrywamy ściereczką, aby nie wyschła. Odkrojony kawałek wałkujemy najcieniej jak się da. Radełkiem wykrawamy prostokąty o bokach 3x10cm. Na środku każdego z nich robimy niewielkie nacięcie, przez które przewlekamy jeden bok prostokąta na drugą stronę. Tak przygotowane faworki smażymy na złoto w mocno rozgrzanym oleju. Wyjmujemy na ręcznik papierowy, aby pozbawić je nadmiaru tłuszczu. Posypujemy obficie cukrem pudrem wymieszanym z cukrem wanilinowym. Wszystkie czynności powtarzamy z pozostałym ciastem.